wtorek, 22 lutego 2011

2 dzień kary (Insanity) - Plyometric Cardio Circuit

Taki byłem zadowolony po Fit Teście, a tu proszę, musiałem odpuścić ostanie 15 minut. Organizm powiedział dość, totalny brak energii.

Never Scrifice Form

1 dzień kary (Insanity) - Fit Test

Fit Test to praktycznie podobny schemat jak w przypadku P90X (wstępne pomiary). Różni się tylko jednym aspektem, ponad 20 minut ciężkiej pracy...
Jestem zadowolony z wstępnych pomiarów, ponieważ na tle ludzi ćwiczących wyszedłem całkiem dobrze.

1. Switch Kicks - 11
2. Power Jacks - 42
3. Power Knees - 75
4. Power Jumps - 19
5. Globe Jumps - 11
6. Suicide Jumps - 12
7. Push-Up Jacks - 8
8. Low Plank Oblique - 42

9 dni treningowych, obijania się - czas na powrót

Stwierdziłem, że szkoda mi tych 9 dni, to praktycznie dwa tygodnie ciężkiej pracy. Potraktuje to jako recovery. Fakt, że w tych dniach zacząłem odczuwać zmęczenie w nadgarstkach, kolanach i udzie. Widocznie taka kolej rzeczy, trzeba o tym zapomnieć i pracować dalej, nad tą wspaniałą formą.
Do jakich doszedłem wniosków. Straciłem dwa tygodnie, a więc zasłużyłem na karę - dwa tygodnie czystego Instanity, później powrót do gry (czyli start od 43 dnia P90X).

piątek, 18 lutego 2011

Braki w blogu

Ten tydzień należy do jednych z najbardziej zakręconych, może pod koniec dnia uda mi się uzupełnić brakujące wpisy z ostatnich dni. Ostrzegam, nie było za dobrze...

poniedziałek, 14 lutego 2011

Dzień 43 (-4) - Chest, Shoulders & Triceps & AB Ripper

Wracam do gry, cztery dni do tyłu, ale ćwiczę dalej. Nie wiem jeszcze jak będę nadrabiał stracony czas, prawdopodobnie mój trening będzie nazywał się P94X.
Pompki i tricepsy, tutaj nawet water break nie jest potrzebny. Zrobiłem go całkiem sprawnie (do ideałów z TV brakuje jakiś 37%), pomimo dużej przerwy.
Testem dla mnie ponownie był AB Ripper, aby stwierdzić jak bardzo się zapuściłem. Jest OK, pierwsza zadyszka dopiero na wstecznym rowerku (po 7 razie), a Mason Twist zrobiony w całości.

Dzień 42 (-4) - Rest or X Stretch

Dziś niczego nie musiałem wybierać na siłę, wybrałem Rest.
Obiecuję od jutra zabrać się do roboty...

Dzień 41 (-4) - Kempo X

Nie będę ukrywał, że mi się totalnie nie chciało. Wiem, już co powiecie... Czasami człowiekowi zdarza się chwila słabości.

sobota, 12 lutego 2011

P90X na wesoło


Dzień 40 (-3) - Legs & Back, Ab Ripper X

Zrobię sobie jednak już do końca tygodnia totalne recovery. Jakoś nie mogę się pozbierać po tej przerwie, forma już wróciła, mimo wszystko kiepsko z tym wrócić i nadrobić w normalnym czasie. Szczególnie, że dzisiaj wieczorem wypiłem więcej...

piątek, 11 lutego 2011

Dzień 39 (-2) - Yoga X

Nie wiem ile to jeszcze potrwa, padam ze zmęczenia ok godziny 21. Mam nadzieję, że jutro już sobie poćwiczę. Mimo wszystko do odrobienia mam już dwa dni :(

Dzień 38 (-1) - Back & Biceps, AB Ripper

Zmęczenie materiału, nie ćwiczyłem. Spałem za dwóch. Trzeba będzie to odrobić.
Do mojego licznika dodaje (-1).

wtorek, 8 lutego 2011

Dzień 37 - Plyometrics*

Stwierdziłem, że ostatnio lubię się katować, czuć się spocony, jęczeć z bólu, sapać. To taki mój drobny motywator. Czując wszechogarniający, cytując Tony'ego "DNA Removal", wiem, że dałem z siebie wszystko. Trochę tego brakuje w P90X, ale może to tylko kwestia podejścia.

We wtorki najbardziej rozbrajająca jest Adriana Falcon
Cytat:
Shaun T: "Tell me how you're feeling"
Adriana: "I FEEL LIKE SHIT!"

* - zamiennie Insanity Power & Resistance

Dzień 36 - Chest, Shoulders & Triceps & AB Ripper

Poniedziałek i ponownie brak lekkiej motywacji do ćwiczeń. Tydzień powinien zaczynać się od Niedzieli, jak w kalendarzach amerykańskich... Działałem jak Tony kazał, nadal nie odważyłem się robić pompek na wyprostowanych nogach, cały czas robię je na kolanach.
Rippera włączyłem standardowego, bez żadnej zmiany w programie.

niedziela, 6 lutego 2011

AB Ripper - Sprawdzam czy dobrze zrobiłem przechodząc na ABS z Insanity

Co zrobiłem. Jest niedziela godzina prawie 23, a ja postanowiłem (w czasie gdy inny się wysypiają przed poniedziałkiem) zaliczyć AB Rippera. Ostatni tydzień go nie robiłem, zamiennie stosowałem Cardio ABS i Insane ABS (Insanity), a więc powinienem czuć różnicę.

Odczucia:
1. Ruchy miałem bardziej zdecydowane, choć już na nożycach robiłem przerwy, co nie jest dobrym znakiem.
2. Na ruchach nogami (w górę) także zdarzało się przerywać na moment.
3. Reszta szła po tzw. maśle aż do nadejścia Mason Twista
I co? Wielkie moje zaskoczenie, zrobiłem bez najmniejszego problemu dokładnie całego (razem z bonusami). Po 36-37 zacząłem odczuwać zmęczenie, ale brnąłem dalej i tak jak napisałem - dotrwałem do końca.

Wniosek:
Ćwiczenia z Insanity mają swoją siłę, choć nie wydaje się tak na pierwszy rzut oka. Teraz AB Ripper wydaje się także całkiem dobry, choć co jakiś czas polecam się wspierać Insatnity.

Dzień 35 - Rest or X Stretch

Jak zwykle Rest. Jednak znalazłem strasznie motywujące zdjęcia, które mogą wyrwać mnie z tego niedzielnego marazmu... ;)


Dzień 34 - Kempo X*

Kempo można śmiało sobie odstawić i wybrać Pure Cardio. Kiedyś na Kempo strasznie się pociłem, mówiąc, ale wysiłek... Na szczęście to było kiedyś. W tej chwili TO mogę nazwać wysiłkiem, gdy czujesz, że twoją koszulka jest totalnie przyklejona do ciała, a po zetknięciu nóg z matą, pozostają dość mokre i rozległe ślady.
O dziwo, rozgrzewkę (dobre 10 minut na masakrycznej szybkości) zaliczyłem bez problemu. Po tym mówię "O fajnie!, forma jest". Mój entuzjazm trwał jak zwykle do magicznych 12 minut od końca. Od tej chwili zaczęły się schody, a dokładnie częste przerwy. Nie dało się tego uniknąć.
Pomimo, że Instanity stawia na małe przerwy i szybkość, przekonuje mnie bardziej ten program (choć P90X nie odstawię, ze względu na ćwiczenia siłowe). Część ludzi (w programie) oczywiście zaliczyła ten "projekt" wcześniej, ale pomimo to robią sobie w trakcie programu dłuższe przerwy. I to jest w tym fajne, a nie to co nasze roboty w P90X, szczególnie Dreya Weber. Pamiętam jak dziś, to chyba w trzeciej fazie wybiegała przed szereg, co mnie strasznie denerwowało.

* - Pure Cardio (Insanity)

sobota, 5 lutego 2011

Dzień 33 - Legs & Back, Ab Ripper X*

Zestaw wałkowany od tygodni, powinien już wchodzić w rutynę, a jednak zaskoczył. Spociłem się jak nigdy, chyba mnie te wstawki Insanity trochę zmotywowały do cięższej pracy. Przeżyłem mówię, a więc jeszcze tylko Insane ABS. Jak zwykle błąd nie tylko, ale aż... Było jak zwykle warto, powoli dochodzę do wprawy z tymi rozgrzewkami i całą resztą. Oby tak dalej...

* - zamiennie Insane ABS (insanity)

czwartek, 3 lutego 2011

Dzień 32 - Yoga X*

Zdecydowanie wolę ten zestaw, niż Yogę. Dwie kluczowe rzeczy, praktycznie robię to samo, momentami trochę bardziej intensywnie i to w znacznie krótszym czasie. Jedno co muszę przyznać, to fakt, że nogi dostają w kość i to mocno (oczywiście pozytywnie). Taki tam Wall Squad to przy tym, Pan Pikuś. Nikt tutaj nie pędzi, ale spocić mimo wszystko się można...

* - zamiennie Cardio Recovery (Insanity)

Dzień 31 - Back & Biceps, AB Ripper*

Przemęczyć się tu zbytnio nie można (chodzi o zadyszkę), tak też było i u mnie. Powolne i dokładne powtórki, to to co nas wzmacnia, a głównie bicepsy i tricepsy ;) Całkiem fajnie nawet wyszło.
Rozczarował mnie Cardio ABS, tylko 15 minut i przy niektórych ćwiczeniach ewidentnie czułem, że moje mięśnie nawet na chwilę nie drgnęły. Dlatego też poszedłem za ciosem i zamieniłem to na Insaine ABS, polecam (bardziej efektywne). Niby przeznaczyli to na sam koniec, ale po co mam się męczyć... ;)

* - zamiennie Insaine ABS (Insanity)

środa, 2 lutego 2011

Męski negliż 2

Jestem trochę załamany, myślałem, że jest lepiej. A tu praktycznie nic się nie zmieniło. Chyba musiałem za bardzo odpuścić dietę lub za słabo się przykładam do ćwiczeń. Będę musiał wyciszyć Tonego lub słuchać z większą uwagą Shaun'a T, zawsze tylko powtarza "Contract Your Core!"








wtorek, 1 lutego 2011

Dzień 30 - Plyometrics*

30 dzień o ile dobrze liczę, ale chyba tak. Zastanawiam się jak bardzo się zmieniłem, ile przez te 30 dni zdołałem zrobić. Jutro będę robił zdjęcia, dzisiaj już nie mam siły. Prawdopodobnie idzie mi całkiem dobrze, choć jak to mamy w narodowej naturze, zawsze jest za mało i za wolno. Ręce się odbudowały i wzmocniły po przerwie (zdziwiony jestem ile pompek mogę zrobić), brzuch moja największa bolączka, ma się całkiem dobrze. Odczuwam budujące się mięśnie pod spodem, jednak warstewka tłuszczu nadal gdzieś tam sobie wisi. Najbardziej widzę to po górnej części mięśni brzucha, od paru dni mam tą część całkiem płaską. Przeważnie była nadęta po każdym jedzeniu.Po bokach powinienem także zjechać, jutro się okaże na zdjęciach...
Dzisiejsze zajęcia były o tyle zaskoczeniem, że najgorsza z tego wszystkiego była rozgrzewka (jakieś 10 minut ciągłych ćwiczeń). Później było już lepiej, choć pod koniec organizm mówił zdecydowane nie. Tony Horton by powiedział "I hate it...but I love it". To określenie pasuje najbardziej do moich wstawek Insanity.

* - zamiennie Insanity Power & Resistance

Baton proteinowy - przepis

Miałem się tak rozpisywać o diecie, ale jak widzicie nic z tego nie wychodzi. Ścisłą (tzn. od A do Z z przepisu) dietę trzymałem niecałe dwa tygodnie. Za drogi ten interes na ich wymyślne składniki...
Jedyne co robię od zawsze to batonik proteinowy. Oto prosty i niezawodny przepis:

Składniki:
- 400 gram płatków owsianych lub pszennych
- 125 gram mleka odtłuszczonego granulowanego
- garść rodzynek, pestek np. dyni
- 6 do 7 miarek protein w proszku (opcjonalnie, zwiększa ilość białka w batonie; smakowe nadają całości smak)
- 4 łyżki masła orzechowego
- 210 ml wody przegotowanej
- 2 łyżki kakao (jakieś słodkie dla dzieci, może być np. Nesquick)

A teraz wykonanie:
1. Rozdrabniamy płatki (jakiś mikser lub blender)
2. Rozdrabniamy mleko granulowane

3. Dodajemy rodzynek lub np. pestek dyni (dla uatrakcyjnienia smaku)
4. Proteiny lub kakao (te składniki mają nadać batonowi smak)
5. Masło orzechowe
6. Dodajemy wodę i wszystko mieszamy
7. Wychodzi ładna masa. Uwaga na wodę!!! Dodacie trochę za dużo i wyjdzie papka, dodacie za mało - masa się nie utworzy...
8. Ucinamy kawałek papieru do pieczenia (amerykanie nazywają to papierem woskowym). Pozwoli to wam ulepić konkretny kształt.

9. Lepimy bloczek
10. Kroimy go na 14 pasków (zapas na tydzień; 2 na dzień)
11. Okrywamy folią aluminiową i wstawiamy do lodówki. Po co folia, pytacie? Bez niej, waliło niby żonie w lodówce...
12. Pobieramy po dwie sztuki dziennie
13. Koniec & Smacznego


Dzień 29 - Chest, Shoulders & Triceps & AB Ripper*

Faza druga. Według poradnika dietetycznego, faza spalania tłuszczu się skończyła, wchodzimy w etap uzyskiwania maksymalnego pałeru z jedzenia. Myślę sobie, po co i tak jest dobrze.
Po ćwiczeniach wiedziałem dlaczego. Dotychczasowe środowe zajęcia z tricepsami przebiegały dość łagodnie, jednak dzisiaj to już była jazda. Muszę przyznać, że momentami wymiękałem. Będę musiał podejść do sprawy jeszcze bardziej poważnie...

* - zamieniłem na Cardio ABS (Insanity)