sobota, 20 listopada 2010

Dzień 6 - Kenpo X

Zestaw typowo nastawiony na spalenie kalorii, w dużej ilości, wychodzi to za każdym razem. Szybkość połączona z ciągłą dynamiką ruchów, a na dodatek przerwy do których jesteśmy przyzwyczajani nie wyglądają tak spokojnie. Dlatego też może nie nazywają się "Water Break", tylko "Break". Pierwszy raz dostałem małego niedotlenienia i musiałem na jakieś dwie minuty spauzować ćwiczenia, strasznie w głowie kręciło. Trochę świeżego powietrza ze spalinami i było już ok. Jutro przerwa, wersje Strech zrobie zapewne w trzecim tygodniu jak dobrze pójdzie.
A tak na boku z bieżących spraw, to strasznie mnie kusi jedzenie, szczególnie te zawierające cukier. Ale niestety trzeba się trzymać jałowego regulaminu.

Dzień 5 - Legs & Back, Ab Ripper X

Jak na piąty dzień całkiem znośnie przeżyłem ten zestaw. Fakt, że była 22 i mocno się wahałem czy podejść do tematu, stwierdziłem jednak, że tak łatwo poddać się nie można. Gdy już ruszyłem, jakoś poszło. Zupełnie zapomniałem, że w tym zestawie jest drążek, byłem przerażony. Jednak pomimo wszystkich boleści udało się go ukończyć (leżąc na tricepsie nadal mocno go czuć, ałaa). Po rozruszaniu nóg Ripper idzie już lepiej, choć jednak prawie na każdym ćwiczeniu musiałem przerywać. Jedno co zauważyłem to na nożycach doszedłem dość swobodnie do pięciu powtórzeń (później obowiązkowa kilkusekundowa przerwa), uważam to za dość spory sukces. Jutro Kempo i ponownie będę patrzył na tą rudą z twarzą rodem z Kelly Family...

czwartek, 18 listopada 2010

Dzień 4 - Yoga X

Ze względu na dość mocno doskwierający ból, głównie mięśni rąk, podarowałem sobie yoge. W pierwszym etapie ćwiczeń raczej nic ona nie wnosi do zestawu. Później oczywiście tak, ale do tego czasu muszę rozpędzić mięśnie, aby niosła ona za sobą ukojenie mojemu wysiłkowi. Boje się, że sobie popaliłem co nie co w ten poniedziałek, dlatego też wybrałem błogi relaks i sen.

Dzień 3 - Shoulders & Arms, Ab Ripper X

Dzisiejsze ćwiczenia w moim przypadku rozpoczęły się trochę później (po 23ciej), a to ze względu na mały wypad na miasto (na stadion miejski, POLSKA - Wybrzeże Kości Słoniowej). Całe szczęście wygrali, uff. Nie miałbym już chyba motywacji po przegranej.
Dość o tym jak sobie robiłem dobrze, przejdźmy do ćwiczeń. Łopatki i ramiona, co do tego pierwszego to są w dość dobrej formie, jednak to drugie nadal pokutuje po poniedziałkowym drążku.Liczę, żę jutrzejsza Yoga to zniweluje. Ćwiczenia wykonywało się dość dobrze, zmęczenie organizmu najprawdopodobniej przeszkadzało w wykonaniu wszystkich powtórzeń. Niestety wszystkie ćwiczenia w pozycji leżącej z zestawu AB Ripper, generowały u mnie odruchy senności. Co z drugiej strony nie pozwalało mi wykonać wszystkich powtórzeń.
...
O, właśnie się złapałem, że zacząłem zasypiać nad klawiaturą. Trzeba iść spać, czas najwyższy. Mam tylko pytanie, kto się za mnie umyje przed snem? A może znacie jakieś mycie w tabletkach, mogą być drogie...

wtorek, 16 listopada 2010

Dzień 2 - Plyometrics

Dzień drugi, pełen nadziei i zwątpień, jednak najbardziej chyba przepełniony "emerytalnym" brakiem siły. Zestawik jak zwykle bardzo fajny, pogarszał sytuację fakt, że spoglądałem już dość często na zegar, robiłem większe pauzy.
Wchodzę ponownie w ten system, a więc na tym etapie jeszcze się jakiegoś wielkiego entuzjazmu nie spodziewam. Myślę, że za tydzień będzie już normalnie. W podejściu nr 1, po Plyo byłem cały dzień chory. Dziś jest podobnie, lecz raczej zwalił bym całość na drążek, który mnie wykilował. Fakt, powiecie, że ręce dzisiaj to zbytnio się nie na męczyły, ale sam fakt boleści robił swoje (oczywiście najłatwiej jest zwalić wszystko na głupi drążek i się użalać, zachowanie typowo PL).
Wracając do ćwiczeń:
- Hot Foot - problem, wytrzymywałem góra 10 sekund. I to nie z uczucia palenia, lecz totalnego wyczerpania mięśni, połączonego z częstym ziewaniem.
- Rock Star Hoops jak zwykle olałem ze względu na sąsiadów (kolejna wymówka)
- Całą resztę starałem się wykonywać, choć tak jak już pisałem, z większymi pauzami.

Jest dobrze, a może być tylko lepiej. Choć motywacji brak, a trzyma mnie tylko chęć ukończenia tego X'ksa.
Moje "zapuszczone" zdjęcia porównawcze wystawie raczej już jutro.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Dzień 1 - Chest & Back, AB Ripper X

To już podejście nr 3, mam nadzieje, że finalne. Sądzę dość mocno, że dotrwam do końca programu.
Mógłbym napisać to samo co ostatnio, ciężko się powraca itd. Ale jednak tego nie uczynię, napiszę jeszcze gorzej. Jak mogłem do tej pory ćwiczyć bez drążka, tego nie wiem. Gumy coś dają, ale na tzw. 100% efektu z tego nie uzyskamy. Inwestycja w tego typu sprzęt nie jest dość droga, jednak do najtańszych nie należy (ok. 100 zł). Powiem krótko, warto! Rąk nie czuję do tej pory (jakieś trzy godziny po treningu), nie mogę ich podnieść powyżej głowy, pomimo tych boleści, muszę powiedzieć, że to jest piękne...
Co do reszty ćwiczeń.
- Pompki wychodziły mi słabo, robiłem je później na kolanach.
- Drążek, pomagałem sobie krzesłem (to jeszcze nie ta siła w rękach). Ważne aby krzesło było wysunięte nieco do przodu, a oparcie ciała tylko na palcach stopy. Im więcej stopa leży na krześle, praktycznie całość ciężaru przenoszona jest tą właśnie nogę.
- AB Ripper ciężko, jednak do końca.
Obawiam się jutro tego Plyo, może być ciężko...

niedziela, 14 listopada 2010

Falstart jakich mało!

Podejście nr dwa okazało się także totalną klapą.
Od jutra (15 listopada) ruszam ponownie. Ruszyło mnie trochę, a to ze zwględu na przyrastający ostatnio dość mocno brzuch. Trzeba coś z tym zrobić!
Trzymajcie kciuki...