czwartek, 10 stycznia 2013

Dzień 4 - Yoga X + Dieta


Kolumna nr 1 (śniadanie)
Plan: Kubek mleka (0,5%) + coś odtłuszczonego (skrót myślowy FFS - fat free something).
Realizacja: Napój proteinowy od wczoraj (zapomniałem), kawa bez cukru, serek wiejski (standard, nie jakiś light, który i tak tłuszczu ma tyle samo) i na dodatek więdnący już banan.

Kolumna nr 2 (przekąska)
Nic nie było. Muszę coś z tym zrobić, mój metabolizm musi przyspieszyć.

Kolumna nr 3 (obiad)
Szynka peklowana z ziemniakami + surówka, wszystko popijane sokiem jabłkowym.
Szynka pomimo, że lekko słona jeszcze ok. Najgorszy, pod względem kalorycznym był sos i ziemniaki.
Stwierdziłem kiedyś, że obiadu nie będę sobie odmawiał...

Kolumna nr 4 (przekąska)
Także nic.

Kolumna nr 5 (kolacja)
Już zapomniałem co autor miał na myśli (patrząc na schemat obrazowy moich posiłków).
Wjechał ugotowany filet 100 gram i reszta fasoli, która została po ostatniej fasolowej kolacji. Koszt jakieś 1,5zł. Znalazłem jakiś ostry sos w lodówce (kaloryczność praktycznie żadna, butelka 195 gram, a w 100 gramach jest tylko 12 kalorii). Pokropiłem całość, nawet dobre wyszło. Mleko dla uśmierzenia bólu.

Ćwiczenia:
P.S. Strasznie po wczorajszym bolą mnie ręce, wszystkie partie. Od dłoni do łokcia, skóra jest strasznie napięta. Od łokcia do ramienia, mięśnie nabrzmiałe (tu przynajmniej coś się dzieje).
Jutro nogi, tego nie odpuszczę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz